sobota, 15 marca 2008

,,Wkracza do pokoju zabijając wszystkich... Demon" - Shigurui

Skończyłem właśnie ostatnie 3 odcinki Shigurui. Znów mamy dalsze wyjaśnienie losów fabularnych oraz zakończenie, którego na dobrą sprawę nie ma nie wiadomo jak potoczył się pojedynek obu samurajów ( jedyną podpowiedzią może być wizja Mie córki Mistrza Kogan Ryu przed pojedynkiem). Nie zostały także wyjaśnione pewne kwestie jak np. to jak jeden z samurajów Gennosuke stracił ramię. Ale nie to jest w tej serii najważniejsze, a to dlaczego dochodzi do tego pojedynku i jak po kolei kształtowała się wspólna nienawiść obu przeciwników. Mamy znów kilka interesujących pojedynków szczególnie ostatni w którym to Mistrz Kogan Ryu walczy ze ślepym Seigenem. Mimo że sceny walki są brutalne spogląda się na nie pod innym kątem, są to jakby osobne dzieła sztuki pokazujące czym tak naprawdę była honorowa walka samurajska. Cała historia powoli z biegiem serii rozkręcała się nie osiągając tak naprawdę efektu kulminacyjnego. Często mieszana jest tu teraźniejszość z rzeczywistością oraz wizjami bohaterów. Dialogów przez całą serie nie ma zbyt wiele a najważniejsze treści znajdują są miedzy słowami. Podsumowując jest to naprawdę udana seria samurajska która na pewno wyróżnia się w śród tego typu produkcji. Lecz nie każdy będzie potrafił docenić jej walory na pewno nie ten co musi wszystko jak to się mówi ,,mieć podane na tacy" biernie przyswajając to co widzi.
Dla takich ludzi zapewne jeszcze trudniejsze było by zrozumienie przesalania i zrozumienia sensu fabuły Hakkenden: Legend of the Dog Warriors anime traktującego również o samurajach tyle że oparta na klasycznych japońskich baśniach. Ludzią nie znającym kultury Japonii i wschodu może się ta seria wydawać wręcz bezwartościowa i niezrozumiała. Pod względem odczuć chodź dużo dzieli te dwie serie myślę ze są one w pewien sposób zbliżone. Jedynym mankamentem Hakkenden z 1990 roku jest nierówności kreski, od zachwycających wręcz pejzaży i scen walki po jakby rysowane już nie przez tych samych rysowników sceny np. walki w deszczu z niewyraźnymi postaciami. Lecz nie ma tego dużo także tą serie również mogę gorąco polecić wielbicielom sag samurajskich. No i o to kilka kadrów:




,,Jak czuje się przecinany człowiek? (...) Jeśli dobrze trafisz, to nic nie odczuwa" - Shigurui

Jestem już po kolejnych 3 odcinkach serii. Sprawa coraz bardziej się wyjaśnia dlaczego akurat do pojedynku zostało wystawionych akurat tych dwóch konkretnych samurajów. Nie jest to walka o honor, miłość czy dobro ojczyzny jak w innych tego typu seriach nic z tych rzeczy to czysta nienawiść tak specyficzna dla nas ludzi. Bohaterowie kreowani są tak że praktycznie nie ma tu podziału na tych złych i dobrych. Każdy z nich ma za nic życie innych ludzi kierują się tylko kodeksem i wypełnieniem woli swego zwierzchnika lub własnym kaprysem. Dobrze ukazana jest hierarchia panująca wśród tej grupy społecznej jaką byli samurajowie w feudalnej Japonii. Atmosfera cały czas jest tajemnicza bardzo istotną role odgrywają tu kwestie wygłaszane często w półmroku są to szepty rozmów ludzi gdzieś jakby za ścianą oraz kwestie mówione przez narratora chodź nie jest ich zbyt wiele. W bodajże 8 odcinku przez kilka minut jest scena w kolorach praktycznie czarno białych z przerwami na napisy na ciemnym tle czytane przez narratora zupełnie jak w starych filmach. Dźwięk odpowiednio buduje nastrój kolejnych potyczek których było kilka nie trwają one zbyt długo ale są naprawdę efektowne i krwawe. Uwielbiam odgłosy cykad które słyszymy również w tej serii. Najlepsze jakie słyszałem w anime były oczywiście te z Higurashi. Zauważyłem że są one często stosowane w rożnego rodzaju anime szkoda ze u nas nie ma cykad. Do końca zostały jeszcze tylko 3 odcinki mam nadzieje ze końcówka mnie zachwyci ale z góry wiadomo ze nie ma co spodziewać się w tej historii happy endu. Przypomina mi się sytuacja z innego anime mianowicie Basilisk tyle, że tam w tle potyczek wojowników ninja byłą historia miłosna między kochankami ze zwaśnionych klanów mających z rozkazu shoguna pozabijać się nawzajem. Jeden zwój z imionami 20 najpotężniejszych wojowników obu rodów ninja niszczy marzenia o miłości zakochanej pary. Jednak nie zakończyło się to tak ja zapewne było by to w tego typu hollywoodzkiej produkcji jak dla mnie było tu jedno z najsmutniejszych zakończeń. Właśnie za to kocham anime bo pomiędzy tymi wszystkimi produkcjami które serwują nam dziś media całą ta amerykańskością kina gdzie liczy się tylko zarobek i spłycanie fabuły filmu na rzecz efektów specjalnych i fajerwerków rzadko jest znaleźć teraz coś bardziej ambitnego. W większości anime udaje mi się to znaleźć chodź jak wiadomo i tu zdarzają się rożne produkcje np. z dużą ilością fan serwisu, lecz i one maja swój urok w przeciwieństwie do przeciętnego megahitu z Hollywood. Ty tylko moje obiektywne zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać. Ale ostatnimi czasy widać ze kultura masowa przenika już do wszystkich sfera naszego życia jedyną możliwością jest odcięcie się od tego na chwile w zaciszu swojego domu. Oto kilka kadrów z Shigurui odcinki 7-9 :



,,Zabijanie to łatwizna,ale zadawanie ran to trudna sztuka.'' - Shigurui

Przed chwilą skończyłem oglądać 6 odcinek anime Shigurui. Siedzę wygodnie i słucham 25 minutowy kawałek Burzum - Rundgang Um Die Transzendentale Saule Der Singularitat ten utwór ma w sobie jakaś magie niespotykaną jak dla mnie nigdzie indziej wolny i hipnotyzujący najlepszy do słuchania przed snem. Wracając do Shigurui jest to anime samurajskie bardzo takie lubię bardzo podobał mi sie np: Ninja Scroll, Afro Samuraj, Samurai X czy też Samuraj Champloo. Jednak na postaci samurajów podobieństwa się kończą pomiędzy wymienionymi anime. Oglądając Shigurui ma sie wrażenie że to anime che być czymś więcej niż inne tego typu serie. Na początek wita nas bardzo ciekawy i interesujący opening ze świetną animacją przenikającymi barwnymi obrazami dominuje tu czerń i czerwień. W pierwszym odcinku mamy pokazaną sytuacje gdzie młodszy brat szoguna Iemitsu Tokugawy – Tadanaga, urządza pojedynek pomiędzy dwoma samurajami. Nie są to zwykli samurajowie jeden z nich jest ślepy drugi zaś bez ramienia. Co dziwne również pojedynek ten ma odbyć sie na prawdziwe miecze nie na treningowa jak to jest w zwyczaju. Początek tego majestatycznego pojedynku to tylko wstęp by za pomocą retrospekcji w kolejnych odcinkach poznać historie Gennosuke Fujikiego oraz Seigen Irako którzy jak się okazuje mają zatargi z wcześniejszych lat. Niby prosta historia o pojedynku dwóch szermierzy lecz nic bardziej mylnego. Wszystko to przedstawione jest w taki sposób ze każda sekwencja tego anime stara sie być osobnym dziełem sztuki obrazem malowanym przez malarza. Mnóstwo tu rożnego rodzaju zbliżeń ujęć w półmroku zbliżeń owadów lub kwiatów. Na przemian mamy do czynienia z ciemnymi mrocznymi tłami by za chwile obraz rozświetlił się kolorowymi kwiatami lub krwawo czerwonym księżycem. Czerń biel i czerwień to kolory dominujące. Kreska jest wykonana bardzo starannie jest niezwykle dopracowana każda z postaci ma tu swój odrębny styl i charakter. Anime ocieka również sporą ilością przemocy krwi i seksu.
Walki które mają tu miejsce nie mają nic wspólnego z szybkimi wymianami kilkuset uderzeń na sekundę znanych z innych tego typu produkcji większość czasu zajmuje bohatera przyjecie odpowiedniej postawy i skupieniu się na walce niektóre z nich kończyły się na dosłownie jednym machnięciu mieczem. Szczerze mówiąc anime nie jest zbyt proste w odbiorze z początku nie jest łatwo połapać się o co chodzi lecz później wszystko po kolei się wyjaśnia sam jestem ciekaw jak dalej potoczy się akcja. Poczekam z dalszą oceną serii aż obejrzę resztę odcinków których jest 12 .
O to kilka kadrów z tych odcinków:






piątek, 14 marca 2008

Shining - V - Halmstad (Niklas angĺende Niklas)


Siedzę właśnie i przesłuchuję najnowszą płytę szwedzkiego zespołu Shining. ,,V - Halmstad (Niklas angĺende Niklas)" bo o niej mowa to jak dla mnie najlepsza płyta nurtu depresyjnego black metalu obok nowego dzieła Xasthur. Jest to piąty pełnometrażowy album zespołu i jak dla mnie najlepszy chodź inne są również świetne. Ciężko jest słowami opisać jakie uczucie wywiera na słuchaczu ta płyta. Po prostu czujemy te dźwięki całym sobą zanurzając się w wykreowany przez zespól chory i depresyjny klimat. Miejscami słyszmy partie mówione tak jak an początku pierwszego utworu. Innym razem płacz kobiety album ten pełen jest takich tajemniczych dźwięków. Praca gitar i perkusji jest bardzo dobra ciężkie często wolne riffy wprowadzają nas w trans. A wokal Kvarfortha jest bardzo specyficzny doskonale pasujący do klimatu tej płyty. Teksty śpiewane są w języku szwedzkim. Z utworów bije aura rozpaczy i bólu, który czuć na własnej skórze. Zresztą sama okładka płyty wprowadza nas w klimat tego co nas czeka kobieta z pistoletem w ustach, a wszystko utrzymane w bardzo mrocznej tonacji.Jedna z najlepszych okładek jakie widziałem. Utwory tu są bardzo rozbudowane praktycznie wszystkie trwają powyżej 6 minut. Mamy też krótki utwór z lecącym w tle motywem z muzyki Beethovena wraz z pomrukami i szeptami wokalisty daje to niesamowity klimat. Bardzo podobają mi się te dłuższe partie gitarowe często akustyczne i chore powykrzywiane dźwięki. Wydawać by się mogło ze skoro płyta ma być taka mroczna to zastaniemy tu wolne ciągnące się utwory. Wręcz przeciwnie często pośród wolniejszych riffów utwór potrafi gwałtowniej przyspieszyć wraz w wzrastającą agresywnością wokalu by za chwile znów przejść w wolne melancholijne dźwięki. Płyta dopracowana jest w najmniejszym szczególe słychać tu także inne instrumenty jak skrzypce czy fortepian nadające utworom smaku. Płyta trwa dokładnie 42 minuty 33 sekundy przez które ani chwile nie poczujemy znużenia. Ma ona również to do siebie ze słuchając ją wielokrotnie za każdym razem odkryjemy nowe dźwięki, które wcześniej przeoczyliśmy ja słucham ją od dłuższego czasu i wcale mnie nie nudzi. W tej chwili siedząc wieczorem ze słuchawkami w uszach i z sączącymi się do mej głowy dźwiękami V - Halmstad czuje naprawdę klimat tej płyty i jej piękno.

Lista utworów


1.Yttligare Ett Steg Närmare Total Jävla Utfrysning06:22
2.Längtar Bort Frĺn Mitt Hjärta08:29
3.Lĺt Oss Ta Allt Frĺn Varandra06:05
4.Besvikelsens Dystra Monotoni10:05
5.Ĺttiosextusenfyrahundra02:43
6.Neka Morgondagen08:49


czwartek, 13 marca 2008

Vesania - Distractive Killusions



Distractive Killusions to najnowsza płyta polskiej kapeli black metalowej a dokładnie symphonic black metalowej Vesania. W której skład wchodzą Tomasz ,,Orion" Wróblewski na wokalu oraz gitara znany z Behemotha gdzie gra na basie. Dariusz ,, Daray" Brzozowski perkusja również Vader. Krzysztof "Siegmar" Oloś na klawiszach udzielający się również w zespole Vader między innymi na płycie
,,The art of war". Filip "Heinrich" Hałucha na basie również Rootwater. Oraz nowy nabytek zespołu Marcin "Valeo" Walenczykowski na gitarze również w Sammath Naur. Najnowsze dzieło Vesanii to istny majstersztyk. Na początek mamy do czynienia z kilkunasto sekundowym intrem w kawałku Narrenschyff by później zostać zmiażdżonym przez wokal Oriona. Czuć różnicę pomiędzy poprzednimi dwoma wydawnictwami według mnie na lepsze koło 2 minuty pojawia się nam ironiczny i szyderczy śmiech naprawdę niesamowity efekt dodający temu kawałkowi smaku. w tle słychać ciężkie gitary lecz utwór nie pozbawiony jest melodyjności. Następnym kawałkiem jest The Dawnfall (Hamartia & Hybris) ze wspaniałymi partiami gitarowymi oraz instrumentalnymi i wokalem często zmieniającym się lub nakładającym na siebie naprawdę świetny efekt. Fraza Each man kills the thing he loves... robi piorunujące wrażenie z mówionym głosem w tle. Następnie utwór przechodzi w Infinity Horizon z świetnym intrem i wściekłym wokalem Oriona Bardzo dobrze wyeksponowana jest tu warstwa klawiszowa w utworze. Dobrze pasuje tu świetna solówka Valeo oraz Daraya na perkusji, nie są zbyt długie ale nadają smaku całemu utworowi. Teraz czas na singlowy Reage of Reason z bardzo fajnym riffem oraz melodyjnym wokalem Oriona. Utwór ten jak dla mnie jest najbardziej zapamiętywanym z całej płyty, rzekłbym nawet dobrze się go nuci. W nim widać klimat i charakter całej płyty. W połowie pojawia się genialny pasujący do klimatu płyty motyw z teatralną muzyką. Zresztą cała ta teatralna otoczka poczynając od okładki po zawartość towarzyszy nam cały czas. Szum wiatru przechodzi w kolejny kawałek jakim jest Of Bitterness And Clarity z doskonałym instrumentalnym intrem by nagle przerodzić się w wściekły jakby rozzłoszczony wokal Oriona kawałek bardzo dynamiczny i szybki z cudownym zakończeniem. Silence Makes Noise (Eternity - The Mood) zaczyna sie bardzo imponująco doskonałą aranżacja oraz akustyczne outro z ambientowymi wstawkami rozwala na łopatki. Hell Is For Children to najwolniejszy i najbardziej majestatyczny utwór na płycie jak dla mnie najlepszy kawałek z tego wydawnictwa. Sam nie wiem co mnie w nim tak urzeka jest po prostu doskonały. Aesthesis to kawałek zagrany w stylu God The Lux czyli cięzkie siarczyste riffy bardzo szybkie i jadowity wokal chyba najmocniejszy kawałek rzadko zwalniający który przechodzi od razu w bardzo zeschizowane ale jakże genialne outro całej płyty Distractive Cryscendo. Śmiech ludzi powtarzający sie motyw muzyczny robiący sie coraz cichszy wraz z narastającym dźwiękiem tykającego zegara ma się wrażenie jakby ktoś poddawał was hipnozie. Jak dla mnie świetne zakończenie genialnego albumu. Nie tylko warstwa muzyczna jest ale również teksty utworów są w doskonały sposób przemyślane i niosą swoje przesłanie pokazania całej tej teatralności naszego życia i ciągłą zmiana masek. Całość uzupełnia świetna oprawa graficzna płyty. Oto do odsłuchania pierwszy kawałek z płyty za darmo do ściągnięcia w serwisie lastfm

VesaniaNarrenschyff

Lista utworów


  1. Narrenschyff - 06:00
  2. The Dawnfall (Hamartia And Hybris) - 04:57
  3. Infinity Horizon - 04:49
  4. Rage Of Reason - 05:52
  5. Of Bitterness And Clarity - 04:42
  6. Silence Makes Noise (Eternity - The Mood) - 04:47
  7. Hell Is For Children - 04:58
  8. Aesthesis - 05:04
  9. Distractive Cryscendo - 01:56
  10. Neurodeliri (cover zespołu Bulldozer, dostępny tylko w polskiej edycji albumu)



Co nowego...

Jak widać po prawej stronie zamieściłem kolaż z wykonawcami z mojego last.fm jest to pierwsza 50 wykonawców na lisice. Jak widać słucham rożnych zespołów i gatunków. Można też odwiedzić mój profil last.fm klikając pod kolażem w ,,zobacz profil" założyłem go 9 stycznia 2007 zapisuje tam utwory jakie słucham w winampie. Polecam kto nie ma profilu naprawdę ciekawa sprawa wiele fajnych kapel odkryłem dzięki temu serwisowi poprzez rożne radia internetowe tam zawarte bądź generowane na podstawie mojego gustu listy z polecanymi wykonawcami. Przy okazji można poznać ciekawych ludzi słuchających podobnej muzyki.

Do odsłuchu umieszczam kawałek amerykańskiego projektu black metalowego (często nazywanego depressive bądź suicidal black metal) Xasthur jak dla mnie to jeden z najlepszych kawałków tego projektu i jeden z najbardziej mizantropicznych i melancholijnych. Najlepiej słuchać tego o zmroku.

Xasthur- Murdered Echoes Of The Mind

środa, 12 marca 2008

Jakoś trzeba zacząć...

Stworzyłem tego bloga po to by dać ujście moim chorym myślą kryjącym się gdzieś w głębi mnie. Nie wiem co z tego wyjdzie. Będę tu umieszczał recenzje płyt, które ostatnio przesłuchałem, anime, mangi książki lub jakieś ciekawe teksty obrazy filmy ale nie spodziewajcie się tu kwiatków i jelonków... Zresztą sam nie mam jeszcze do końca pomysłu co to będzie także można się spodziewać wszystkiego. To by było tyle jak na razie Na początek oddaje w wasze ręce filmik z koncertu Vadera z gościnnym udziałem Oriona (Behemoth, Vesania) w coverze zespołu Kat ,,Wyrocznia" jak dla mnie to miażdżący kawałek. Sam Romek by sie nie powstydził \,,/