wtorek, 29 kwietnia 2008

,,Strzeżcie się...żyje...pożądam...jestem mroczny" We Are The Strange

Po obejrzeniu tego dzieła muszę przyznać że z początku miałem dość dziwne odczucia. Jest to bowiem produkcja bardzo awangardowa i bardzo oryginalna. Za wszystkim stoi reżyser M dot Strange cały świat przedstawiony w tym anime zrodził się właśnie w jego głowie. 84 minuty komputerowej nowoczesnej animacji połączonej z motywami z 8- bitowych gier na konsolę Atari, elementów wyciętych jakby z papieru oraz postaci rodem z teatru kukiełek lub po prostu lalek. Bardzo niekonwencjonalna mieszanka, która w połączeniu z mroczną atmosferą i tajemniczym z pozoru zagadkowym scenariuszem daje naprawdę niezwykły i chory klimat. Historia opowiada o młodej kobiecie o imieniu Blue wykorzystanej seksualnie i porzuconej, która spotyka na swej drodze chłopca o imieniu Emmm. Bohaterowie są wyrzutkami w tym dziwnym i okrutnym świecie. Chłopiec namawia Blue by poszła z nim do miasta na lody, lecz tam czeka na nich niebezpieczeństwo. Zostają wplątani w środek walki między dziwacznymi monstrami z, którymi walczy Rain bardzo dziwny osobnik niby bohater lecz jest on bardzo brutalny i niepoczytalny posiadający gadającą pelerynę. Wszystko zmierza ku ostatecznej walce z największym złem całego miasta osobą o której mówi się od samego początku i, która przypomina co chwila o swym istnieniu i zamiarach zniszczenia wszystkiego. Cała ta historia zostaje jednak tak udziwniona, że często nie jesteśmy wstanie dojść do tego co akurat dzieje się na ekranie. Walki są tu w bardzo wyraźny sposób wzorowane na grach video jak np transformacje Raina. Jak sie także okazuje każda postać skrywa w sobie jakąś tajemnice, która wychodzi na jaw w ostatecznym starciu ze złym. Blue jest w tym świecie zupełnie zagubiona czasem zdaje się być oderwaną od tej chorej rzeczywistości jednak i ona ma swoją role do odegrania w zaprowadzeniu ostatecznego porządku. Cały obraz to jakby ukazanie w krzywym zwierciadle tego z czym mamy do czynienia w grach video lub wszędzie tam gdzie jest walka dobra ze złem. Świat tu przedstawiony może być także alegorią do naszego świata, który coraz to bardziej staje się dziwny pochłonięty przez złe żądze. Mieszkańcy tego powiedziałbym nawet apokaliptycznego miasta chowają się czekając na przyjście tego, który ich wyzwoli. Mamy tu także motyw wykorzystywanej kobiety, której w prost jest powiedziane, że jest tylko bezwartościową zabawką. Te wszystkie motywy można dostrzec jedynie dokładnie oglądając i analizując to co dzieje się na ekranie. Oprócz świetnych dopracowanych i przemyślanych animacji o których już wspominałem jakich nie spotkamy nigdzie indziej należy jeszcze wspomnieć o doskonałej muzyce,która odgrywa tu bardzo istotną rolę. Cześć ścieżki dźwiękowej jest dziełem Piotra Mohammeda ,,Glaca" lidera zespołu Sweet Noise i projektu noise.inc z którym to właśnie przygotowywał dźwięki do tego dzieła.To film M dot Strange'a i grupy artystów tworzących awangardę sceny amerykańsko-japońskiej. Sen i 3-letnia praca jednego człowieka. 80 minut filmu w 3 lata - tyle pracowałem z SN nad "Czasem Ludzi Cienia". Ten film jest takim ciosem między oczy, że nie mogłem odmówić. To jest klasyczna forma kolaboracji internetowej. "M" znalazł w sieci moje dźwięki i wyraził wstępne zainteresowanie współpracą- wypowiedź Glacy na temat We Are the Strange. Anime to powinno zaciekawić tych, którzy poszukują nowych sposobów animacji oraz po części fanów starych gier video. Wiem jednak, że nie każdemu przypadnie do gustu ta pozycja i uzna ją za bezwartościową nie rozumiejąc jej treści i przesłania. Ja osobiście lubię obejrzeć coś innego i niekonwencjonalnego dla takich ludzi właśnie przeznaczone jest to Anime. Jest to bardzo dobra odskocznia od rzeczywistości.
Na koniec kilka kadrów i trailer z muzyką noise.inc :



środa, 16 kwietnia 2008

Profanum- Musaeum Esotericum

Profanum to grupa muzyczna z Zielonej Góry o której już wspominałem przy okazji filmu Intelekt Kollapse. Zespół początkowo grający black metal porzucił z czasem gitary zastępując je instrumentami symfonicznymi nie brak więc tu skrzypiec, wiolonczeli i klawiszy. Ewoluowanie i szukanie nowych rozwiązań w muzyce nie jest niczym nowym ale to do czego posunęli się panowie z Profanum jest naprawdę niesamowite. Uczynili ze swej muzyki coś więcej jest to teraz sztuka w pełnym tego słowa znaczeniu pomimo zachowania złowieszczego black metalowego wokalu (chodź jest on często przetworzony i przesterowany). To jest coś więcej niż zwykła muzyka słuchając tych dwóch monumentalnych utworów trwających razem około 40 minut czujemy się jakbyśmy wędrowali pomiędzy innymi światami muzycznej ekspresji. Atmosfera mroczna i tajemnicza niezwykle urozmaicone dźwięki doznania jakich ciężko szukać gdziekolwiek indziej. Ciężko jest opisywać tą muzykę temu kto nie miał nigdy do czynienia z szeroko pojętym dark ambientem bo na tym wydawnictwie mamy naprawdę sporo jego elementów. Kompozycja utworów tak mistyczna i majestatyczna penetruje zakamarki naszej świadomości wyciągając na wierzch nasze lęki od dawna tam tkwiące. Utwory przechodzą z majestatycznych często wyciszonych klimatycznych dźwięków z wyeksponowaniem jednego instrumentu po wręcz natarcie ściany dźwięków i zwiększenie impulsywności i żywiołowości. Nieustanne igranie z emocjami słuchacza i nieprzewidywalność tego materiału sprawia, że zaczynając słuchać tych dźwięków ciężko nam jest się od nich oderwać nie przesłuchując do końca i nie sobacząc tego co czai się na nas za następną sekwencją dźwięków.Teksty w utworach śpiewane są w języku łacińskim co podkreśla tylko mistyczność tego dzieła. Mimo wielokrotnego przesłuchania materiału i tak można odkrywać te dźwięki na nowo i zależnie od naszego nastroju inaczej je odbierać. To podróż w, którą powinien wybrać się każdy sam na sam w zaciszu domu najlepiej przy zgaszonym świetle i maksymalnej koncentracji bo wielką strata było by zaniedbanie tak wspaniałego dzieła i nie skupieniu na nim całej swej uwagi podczas słuchania. Jestem świadomy, że nie każdy jest w stanie pojąć i docenić ta trudną twórczość lecz ci, którym się to uda na pewno nierzadko będą wracać do tej płyty. Nie jest to zatem muzyka do, której większość ludzi jest przyzwyczajona do której można podejść od tak z marszu nie skupiając praktycznie na niej uwagi ważne tylko by wpadała w ucho i dobrze się nuciła. Profanum całą swą twórczością pokazuje,że jest to zespół nieprzeciętny i awangardowy. Album ten pochodzi z 2001 roku rok później zespół wydaje kompilacje z muzyką ze starszych płyt i w 2003 Krzysztof Włodarski wokalista reżyseruje wspomniany już film Intelekt Kollapse oraz zespół tworzy muzykę do tego surrealistycznego dzieła. Od tamtej pory twórcy profanum angażują się w swój drugi zespół mianowicie Witchmaster, który jest już zupełnie innym spojrzeniem na muzykę to połączenie trashu i blacku metalu. Niedługo najnowsze wydawnictwo tego zespołu ukaże światło dzienne a ja mam nadzieje , że chłopaki nie zapomnieli jeszcze o Profanum i w niedługim czasie uraczą nas kolejnym świetnym materiałem.



Lista utworów Profanum - Musaeum Esotericum

1.
Ecce Deliquium Lunae - Atri Misanthropiae Floris 20:56
2.
Ecce Axis Mundi - Ars Magna Et Ultima 17:35

wtorek, 8 kwietnia 2008

,,O żałosne cienie, uwiązane w mroku Twe czyny niosą ludziom ból i cierpienie...Twa dusza kroczy ścieżką grzechu Chcesz zobaczyć śmierć?" Jigoku Shôjo

Często zdarza się tak, że ludzie z jakiś to powodów pałają do siebie nienawiścią. Z powodów często absurdalnych i banalnych, lub też z jakiś niedomówionych i niewyjaśnionych sytuacji. Tylko czy chęć zemsty na znienawidzonej osobie z jakiego powodu może stać się jedynym celem w życiu człowieka? Ile gotów jest poświęcić człowiek by takiej zemsty dokonać?
Jigoku Shôjo ( z ang. Hell Girl) to anime poruszające właśnie ten temat, w którym wydawać by się mogło nie ma nic tak na prawdę szczególnego od zawsze przecież ludzie pragnęli zemścić się na swych wrogach. Historie wszystkich zemst z tego anime łączy jeden wspólny element. Mianowicie skorzystanie z tzw. piekielnej linii, czyli strony internetowej na, którą może wejść osoba z nienawiścią w sercu przeciw drugiej osobie jednakże tylko o północy. Po wpisaniu imienia i nazwiska znienawidzonej osoby pojawia się małą czerwono oka dziewczynka o długich czarnych włosach by zawrzeć z taką osobą pakt. Tą dziewczynką jest Enma Ai nazywana Piekielną Dziewicą, która to odsyła znienawidzoną osobę w prost do piekła w zamian za to, że osoba dla której wykonywane jest zlecenie również tam trafi jednak to dopiero po jej śmierci. Potwierdzeniem zawarcia paktu z Enmą jest zerwanie wstążeczki ze słomianej lalki otrzymanej od niej. Czy zatem warto poświęcać swoją duszę za to tylko by dokonać zemsty? Nawet mi na początku wydawało mi się to ,,nieopłacalne" lecz oglądając różne sytuacje ludzi i motywacje nimi kierujące oraz sytuacje w jakich sie znaleźli dochodzi się do wniosku, że przecież i tak oni prędzej czy później dokonali by zemsty np zabijając kogoś. Tyle, że wtedy prawdopodobnie trafili by do aresztu a kara i tak była by taka sama po śmierci czekały by na nich wrota piekieł. Korzystając natomiast z piekielnej linii teoretycznie nie są narażeni na powiązanie ich ze zniknięciem znienawidzonej osoby. W ten sposób można w pewien sposób zrozumieć osoby korzystające z usług piekielnej dziewicy. Jednak bez znajomości konkretnej sprawy nie można na dobrą sprawę oceniać wyboru tych ludzi. Praktycznie co odcinek mamy do czynienia z nową historią gdzie przedstawiani są nam nowi bohaterowie ich problemy oraz zarys sytuacji. Całość serii to 26 odcinków oraz seria druga Jigoku Shôjo Futakomori czyli kolejne 26 odcinków kontynuujących tą tajemniczą i mroczną historię. Jak już mówiłem mamy tu sporo oddzielnych historii gdzie główną role odgrywa ludzka zemsta oraz skorzystanie z piekielnej linii i wezwanie Enmy Ai. Oprócz tych rożnych historii ciekawych oraz tych mniej ciekawych a nawet czasem wręcz niezrozumiałych i wydawać by się mogło śmiesznych patrząc na powody jakimi ludzie się kierują by wysłać kogoś do piekła. Po prostu narastanie miejskiej legendy o piekielnej korespondencji spowodowało, że niektórzy często z błahych powodów chcą wysłać kogoś do piekła lub po prostu są też ludzie tak wrażliwi, że np. za niesprawiedliwą śmierć swojego ukochanego czworonoga potrafią skorzystać z usług Ai. Te wszystkie sytuacje pokazują jacy ludzie potrafią być okrutni, bezmyślni czy też zwyczajnie mający ,,nierówno pod sufitem". Tak więc oprócz tych wszystkich historii mamy także wątki poboczne jak historie Enmy Ai i jej świty (Wanyuudou, Hone Onna i Ichimoku Ren) którzy to pomagają jej prowadząc wcześniej wywiad na temat powodów zemsty oraz zamieniając się we wspomniane już słomiane laleczki. W pierwszej serii mamy także historie młode dziennikarza Hajime oraz jego córki Tsugumi która posiada dar chwilowego widzenia oczami Enmy. Hajime nie popiera piekielnej linii i chce odżegnać ludzi od skorzystania z niej oraz poznać motywy działania Enmy Ai. W miarę rozwoju akcji i kolejnych historii dowiadujemy się o przeszłości Enmy i pozostałych bohaterów.
Drażnić może niektórych schematyczność pierwszych odcinków serii gdzie mamy kogoś złego i osobę pokrzywdzoną, która korzysta z piekielnej linii i na końcu po uprzednich nazwijmy to torturach tej złej postaci płynie łódką z Ai do piekła. Jednak po późniejszym pojawieniu się wspólnych wątków akcja anime rozkręca się a przedstawione historie są coraz bardziej wciągające i nie rzadko przejdzie nas dreszcz po plecach. Sama przeszłość Enmy jest bardzo wzruszająca i pokazuje nam dlaczego akurat ona zajmuje się odsyłaniem ludzi do piekła.
Co do kreski to jest ona naprawdę dobra i doskonale pasuje do klimatu tej serii również ścieżka dźwiękowa jest dobrze dobrana opening zarówno w pierwszej jak i w drugiej serii jest świetny. Anime to jest dla osób lubiących się w historiach z dreszczykiem ciekawą fabułą i bohaterami oraz elementami psychologicznymi. Jednak pewna schematyczność serii może się niektóry nie spodobać oraz czasem na pierwszy rzut oka niewyjaśnione zachowania postaci. Ale z perspektywy obu sezonów tego anime przyznaje że oglądałem je z dużym zaciekawieniem często analizując zachowania bohaterów próbując się postawić na ich sytuacji zapewne to było zamiarem twórców ukazanie prawdziwej natury ludzkiej. Fajnie by było jakby również poświecić większą uwagę na dalsze życie i zachowanie ludzi, którzy skorzystali z piekielnej linii i wiedzą, że po śmierci trafią do piekła.A oto i kilka kadrów:













sobota, 5 kwietnia 2008

Coś co siedzi we mnie...

W mrocznej otchłani westchnień świtu
w strachu przed lękiem słychać niemy krzyk
tych dla których jest już za późno
za późno na to by powstać
niczym feniks odrodzić się z szarych popiołów
i kroczyć jak dawniej przez martwy świat
ale po co?

Nie znając celu nie widząc już sensu
idziesz dalej mimo to
wiedząc to o czym inni mogą tylko marzyć
mimo, że słów brak by to nazwać nadać sens
to coś jest gdzieś głęboko przypominając wciąż o swym istnieniu
tylko tyle
by nie stać się jednym z nich nie możesz o tym zapomnieć

Pośród martwych dusz i otchłani zapomnienia
brnąc przez mrok za niczym
mimo to czując, że to właśnie jest sensem samym w sobie
i nic nie jest dziełem przypadku chodź nic tym nie kieruje
i patrząc wstecz pośród deszczów mglistych wspomnień
i nic już nie jest pewne

We własnym świecie sie rodzisz lecz w obcym umierasz

*************************************************

Patrząc lecz nie widząc
nasłuchując lecz nie słysząc
końca?
Czujesz, że istniejesz...




*************************************************

To było jak sen
Pamiętam to tu tej nocy zginąłem
podążając za mroźnym księżycem
Znów jest noc
Piękna mroźna noc
a mroźny księżyc znów lśni
Jak tu zimno jak tu mroczno
znów mnie woła...


************************************************

Zawieszony pośród gwiazd nasłuchując kropel deszczu
ciemnych strug szaleństwa pędzących bez celu
Nic już nie jest takie jak dawniej
myśli inne choć o tym samym
inne cele i marzenia
inne życie?
Czas zaciera naszą niewinność i naiwność
Nic już nie jest takie same jak dawniej
Czy to ty sie zmieniłeś czy świat?

**********************************************

Jedna straszna, długa mroźna zima
By ciemny lód pokrył zieleń i słońce
By zniszczyć blask
Nadeszła burza z piorunami wprost z z bram piekieł
Spłynęło zło z czterech stron świata
Zapomniane przez własnych stwórców przez strach
Lasy pokryte lodem nie mające sie odrodzić
Powstało tu nowe życie
Hordy wilków, martwy księżyc
to wszystko
Lecz także i on zostaje pokryty ciałami martwych wilków


***************************************************

Ciągły teatr rozgrywany co dzień
spalony scenariusz życia
nowa maska ten sam człowiek
lecz żadna z nich nie ukryje tego kim jesteśmy
ból przeszywający nasz strach
i nie wiesz kiedy zejdziesz ze sceny
Z szyderczym śmiechem? Czy z fałszywymi oklaskami?
Byle by nie zmiażdżyła Cię opadająca szkarłatna kurtyna
Uważaj oni patrzą...


**************************************************

Setki krwawych oczu
ból i strach
dlaczego?
Na stos, na stos!
To ich wzmacnia
twój strach i płacz daje im sił
chodź wiedzą, że skończą tak samo jak ty
Na stos, na stos!

poniedziałek, 31 marca 2008

Tysiąc Orków


Krwiożercza horda orków kierowana przez nieznanego jeszcze wroga, wyruszyła z gór Grzbietu Świata na łupieżczą wyprawę, siejąc pożogę i niszcząc wszystko na swojej drodze. Na tę ścieżkę zniszczenia przypadkiem trafia mroczny elf tropiciel Drizzt Do`Urden wraz z grupą zaufanych przyjaciół. Lecz kiedy zabrzęczą klingi i zacznie się bitewny zgiełk, być może nawet im nie uda się powstrzymać tysiąca Orków. To wprowadzenie widnieje na tylnej okładce książki R.A. Salvatore Tysiąc Orków zapowiadając wstęp do naprawdę ciekawej i wciągającej historii. Salvatore jest amerykańskim pisarzem fantasy i science fiction. Wykreował jedną z najbardziej znanych postaci w literaturze Fantasy mrocznego elfa (drowa) Drizzt Do`Urdena jak na razie autor poświęcił mu 17 książek podzielonych na rożne trylogie. Tysiąc Orków należy do pierwszej części Trylogii Klingi Łowcy. Akcja całej sagi rozgrywa się w świecie Forgotten Realms (zapomniane krainy) jednego z najpopularniejszych światów literatury fantasy i gier Rpg, którego autor jest współtwórcą. Tak na prawdę nieznajomość poprzednich części sagi nie przeszkadza ani trochę w odbiorze książki. Akcja zaczyna się kiedy to ma miejsce atak kilku orków oraz co dziwne i niespotykane gigantów lodowych na karawan krasnoludów dowodzonych przez Treda McKnucklesa zmierzającego na handel do Płycizn. Z rzezi przeżył tylko Tred oraz Nikwillig obaj ciężko ranni wyruszają aby opowiedzieć o wszystkim królowi krasnoludów mającemu swą siedzibę w Milthirowej Hali. Dużym zaskoczeniem jest dla nich fakt współpracy tak prymitywnych i bezwzględnych istot jakimi są orkowie ze szlachetnym rodem Gigantów lodowych. Czyżby szykowała się jakiś większy atak zagrażający okolicznym mieszkańcom? Dlaczego Giganci współpracują z orkami? Te i wiele innych pytań zadają sobie ocalali krasnoludowie. Chcąc jak najszybciej poinformować o tym króla i okolicznych mieszkańców wyruszają dodatkowo motywowani chęcią zemsty i odwetu na tych co zabili ich pobratymców. Akcja opowieści zgrabnie przenosi się między rożnymi miejscami akcji odsłaniając przed nami kolejne akcje fabuły. będziemy między innymi śledzić wydarzenia dziejące się w mieście Mirabar gdzie za sprawą jednego zbuntowanego krasnoluda dojdzie do rebelii . Będziemy także śledzić losy karawany nowego króla krasnoludów Bruenora Battlehammera do Milthirowej Hali , któremu towarzyszy nasz bohater Drizzt wraz ludzką kobietą Catti-Brie którą darzy odwzajemnianą miłością barbarzyńcom Wulfgarem i niziołkiem Regisem. Gdy w końcu król Bruenor spotyka Treda i Nikwilliga podczas przeprawy przez złą przełęcz postanawia rozejrzeć się po okolicy za grupką orków która tak urządziła krasnoludów. Mimo, że wszyscy mu to odradzają ponieważ jest on królem i taka wyprawa może być bardzo niebezpieczna jest on zdeterminowany na tę wyprawę, ponieważ uświadamia sobie fakt, że będąc już oficjalnie koronowany na króla krasnoludów w milthirowej hali mimo wszystko będzie czuł się tam jak w klatce i nie będzie mu dane wyruszyć już ze swymi wiernymi przyjaciółmi na przygodę. Będąc zresztą pewien że jest to niewielka grupka orków z którymi szybko się rozprawią zbiera kilkudziesięcioosobową drużynę wraz ze swymi przyjaciółmi i wyrusza na polowanie na orki. Od tej pory zaczyna się prawdziwa przygoda pełna sporej ilości niebezpiecznych potyczek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Mówiąc o pojedynkach są one doskonale zarysowane w tej książce przez Salvatore, bardzo dynamiczne i szczegółowe, które czyta się z zaciekawieniem wyobrażając sobie cały ich przebieg w naszej wyobraźni. Postacie są również bardzo dobrze zarysowane każda z nich ma swoją niepowtarzalną osobowość oraz cechy charakterystyczne dla jej rasy. Jak np każdy krasnolud jest waleczny i gotów jest poświęcić się dla swego kompana niziołek zaś jest sprytny i przebiegły i w miarę możliwości unika potyczek lecz gdy nie ma wyjścia odwagą w boju nie odbiega sporo od krasnoluda. Sam Drizzt mimo swej odmienności w końcu jest mrocznym elfem, które to z założenia są złe i nienawidzą innych ras jest z powodu swej popularności, którą zawdzięcza licznym przygodom z goła szanowany przez innych. Chodź mamy tu także sytuacje w, której to jest on dyskryminowany przez markiza Elasula i władających miastem Mirabar i nie zostaje on z powodu swego pochodzenia wpuszczony do miasta. Jego odmienność jest dla niego również przeszkodą w związku z Catti-brie jest on świadomy tego, że ona jako człowiek w przeciwieństwie do długowiecznego elfa szybko się zestarzeje mimo to jednak chce być z nią. Zastanawia go również kwestia ich dzieci wie, że jeśli by się na nie zdecydowali były by one odmienne i dyskryminowane przez innych z powodu swego pochodzenia
( mielibyśmy do czynienia jak w przypadku półelfów z półdrowami). Informacje o tym co gnębi naszego bohatera są głównie zawarte w kartkach z pamiętnika drowa , które to co pewnie rozdział pojawia się w książce na którego łamach Drizzt zadaje sobie nurtujące jego życie pytania i próbuje znaleźć właściwe rozwiązanie i podjąć właściwe decyzje. Jak widać oprócz akcji rodem z gier fantasy Rpg mamy do czynienia z motywami i zachowaniami obecnymi w naszym codziennym życiu jak dyskryminacja i akceptacja samego siebie. Dlatego myślę, że pozycja ta ma prawo spodobać się nie tylko wielbicielom fantasy ale także osobą dobrze nie obeznaną jeszcze w tym temacie pod warunkiem, że ma się dużą wyobraźnie i jest się wielbicielem wartkiej akcji.
Świat w, którym ma miejsce akcja książki Forgotten Realms to jeden z głównych światów Dungeons & Dragons. Wielu osobą nie obeznanym z grami fabularnymi fantasy nic ta nazwa nie mówi więc postaram się wytłumaczyć o co chodzi. Gry fabularne (RPG, czyli Role Playing Games) powstały w USA w latach 70-tych, są to gry z tzw. odgrywaniem ról. Gry tego typu jak właśnie D&D odgrywają się w umyślę graczy którzy to prowadzą poprzez liczne przygody swoje utworzone wcześniej an specjalnych kartach postacie. W grze tej panuje wiele zasad, które to są zapisane w specjalnych księgach do zakupienia w księgarniach. Całą zabawą nadzoruje tzw. Mistrz Gry (Game Master) lub inaczej Mistrz podziemi( Dungeon Master) jest on osobą sprawującą piecze nad całą grą poprzez odgrywanie ról postaci które mogą spotkać bohaterowie tzw. Npc-ów oraz wymyśleniu i pokierowaniu całej przygody i pilnowaniu by gracze przestrzegali zasad gry. Osobą uwielbiającym fantasy i mającym spora wyobraźnie mając dobrą i zgraną ekipę nie ma szans by ten rodzaj zabawy się nie spodobał. Każdy z nas w głębi swych myśli chciałby uciec choć na chwile z tego często ponurego i szarego świata, oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć się w baśniowe krainy pełne magii, smoków, oraz niezapomnianych przygód. Na koniec dodam kilak ciekawych obrazów związanych z fantasy znalezionych w sieci.







czwartek, 27 marca 2008

Mayhem


Legenda Black Metalu prosto z Norwegi. Zespół budzący wiele kontrowersji owiany licznymi legendami. Czy naprawdę bardziej znany z powodu kontrowersyjnych zachowań jego członków i chorej atmosfery wokół zespołu? Czy bodajże najbardziej znany i znaczący krążek w historii black metalu De Mysteriis Dom Sathanas (1994) zawdzięcza swą popularność z faktu samobójstwa wokalisty oraz zabójstwa jednego z członków zespołu przez drugiego? Większość ludzi szukających sensacji na pewno tak na to spojrzy pomijając to co najważniejsze czyli samą muzykę. Za samo to, że zespół ten jest jednym z prekursorów tego kontrowersyjnego i budzącego wiele emocji nurtu muzycznego jakim jest black metal należy im sie szacunek. Ja nie mam zamiaru skupiać się na ocenie zachowań członków zespołu oraz ich samych lecz na tym co według mnie najważniejsze na muzyce. Pisząc o tym właśnie zespole należy jednak wspomnieć o tym wszystkim co działo się przy okazji nagrywania kolejnych płyt i tym jak tworzyli ten jakże znaczący nie tylko w samej Norwegi gatunek muzyczny. Historia zaczyna się w 1983 r kiedy to dwóch szkolnych przyjaciół Jørn Stubberud (Necrobutcher) grający na gitarze basowej oraz Kjetil Manheim (Manheim) perkusista postanowili pod wpływem muzyki kapel pokroju Venom założyć zespół. Niedługo później doszedł do nich Øystein Aarseth (Euronymous) grający na gitarze i tak powstała grupa Mayhem nazwę chłopaki zaczerpnęli z jednego z utworów zespołu Venom ,,Mayhem With Mercy''. Zaczęło się od kiepskiej jakości nagrań w piwnicy czego owocem są dwa dema zespołu Pure Fucking Armageddon (1986) oraz Voice Of A Tortured Skull (1986). Co do wokali na tych demach nie ma pewności czy nagrywał je Euronymous czy też muzyk sesyjny. Z pierwszego dema pochodzi mój ulubiony kawałek zespołu czyli Carnage wersja ta z dema jest jednak tak kiepska ze prawie nie słychać wokalu trzeba sie nieźle wsłuchać, lecz utwór ten przewija się kilka razy na różnych płytach zespołu szczególnie w wersji koncertowej gdzie brzmi dużo lepiej. Cudowny jest główny riff oraz doskonała praca perkusji niezwykle szybki i siarczysty utwór o niezwyklej mocy. Następnie powstaje kultowy mini album Deathcrush (1987 ) z Svenem Erikiem Kristiansensem (Maniac) na wokalu.Był to pierwszy album nagrany przez zespół w studiu co doskonale słychać jakość jest dużo lepsza niż na poprzednich dwóch demach. Album ten posiada jak dla mnie chyba najlepsze intro z black metalowych płyt "Silvester Anfang" zagrane w całości na perkusji jest to częsty motyw zaczynający późniejsze koncerty zespołu. Tytułowy utwór Deathcrush jest jednym z najczęściej coverowanych utworów w historii muzyki metalowej. Wokale Maniaka wypadają na prawdę świetnie na tym mini albumie w tym momencie widać już, że zespół ten naprawdę zamiesza na metalowej scenie. Istnieje legenda na temat tego, że teksty na ten właśnie album powstały po tym jak Necrobutcher będący pod wpływem alkoholu zasnął budząc sie w środku nocy mając wizje i spisując to na kartkę papieru tak powstały teksty do tego albumu ile w tym prawdy nie wiadomo. W roku 1988 z zespołu odchodzą Maniac i Manheim pierwszy z nich próbował nawet popełnić samobójstwo. Nowym wokalistą zostaje legendarny Per Yngve Ohlin (Dead) który to został z werbowany z zespołu Morbid który właśnie wydał demo "December Moon" naprawdę jest to świetna płyta ciekawy jestem w jaką stronę poszedł by zespół Morbid z gdyby Dead nie odszedł no ale nie ma co gdybać. Na miejsce perkusisty wskoczył zaś Jan Axel Blomberg (Hellhammer) jak dla mnie najlepszy black metalowy perkusista pozostający w zespole do dziś. Jedynymi oficjalnymi utworami ze studia z wokalistą Deadem na wokalu są "The Freezing Moon" i "Carnage " Dlaczego więc stał sie on najbardziej znanym członkiem tego zespołu? Po kolei należy najpierw nadmienić że okres ten był bardzo ciężki dla zespołu Dead oraz Necrobuchter byli bezdomni zespół nie miał już studia nagraniowego. Nie widząc innego wyjścia Euronymous zakłada własną wytwórnie Deathlike Silence postanawiając wydawać płyty zespołów które uzna za prawdziwe. Wracając do Deada nie był to zwykły facet w wieku 12 lat uczestniczył w wypadku samochodowym po którym zapadł w śpiączkę oraz stan śmierci klinicznej. Od tej pory wzięły się u niego zainteresowania śmiercią okultyzmem oraz magią. Na koncertach ciął sie nożem oraz ćwiartował ciała zdechłych świniaków. Odurzał sie także wdychając opary martwych zwierząt np kruka trzymanego w woreczku. A na koncerty lubił przychodzić w uprzednio zakopanych na długi czas w ziemi ciuchach by przeszły stęchlizną, zdarzało sie mu także sypiać w kostnicy. Istnieje także opowieść o tym że Dead na dwa tygodnie zaszył się w lesie żywiąc się tym co tam znalazł. W roku 1990 zespół wyruszył w trasę koncertową gdzie miejsce miał ostatni koncert z Deadem na wokalu był to koncert w Niemczech w Lipsku który został zarejestrowany i trafił na album ,,Live in Leipzig'' tak oto Dead opisuje swe przeżycia z tego koncertu "Zanim zaczęliśmy grać na sali było około 300 osób, lecz już w czasie drugiej piosenki "Necrolust" zaczęliśmy rzucać dookoła te świńskie łby. Tylko 50sięciu zostało, spodobało mi się to! Ludzie, którzy nie są źli nie powinni słuchać naszej muzyki. Mieliśmy niezłą zabawę rzucając tymi łbami w każdego. Wkurzyłem się jednak na kilku idiotów którzy mieli głowy w górze, więc oblałem ich ponownie swoją krwią, chcemy przestraszyć tych, którzy nie powinni być na naszych koncertach, tak by musieli uciekać przez wyjścia ewakuacyjne bez kawałków swojego ciała - będziemy mieli czym rzucać dookoła" Zespół zaszył się w lesie w miejscowości Krakstad znajdując opuszczony dom który ponoć według opowieści okolicznych ludzi był zamieszkany przez demona. Tam też Dead dokończył teksty na ich debiutancki pełnometrażowy album De Mysteriis Dom Sathanas . Jednak 8 kwietnia 1991 roku Dead odebrał sobie życie podcinając sobie wszystkie aorty oraz strzelając z dubeltówki w głowę notatka pożegnalna brzmiała ''Excuse All The Blood'' (sorry za krew) przybyły na miejsce masakry Euronymous zastając kolegę martwego całego zbroczonego krwią. Przejął się i zadzwonił po pogotowie i policje? Ależ skąd pobiegł czym prędzej do pobliskiego miasta po klisze do aparatu by sfotografować kolegę. Zdjęcie to trafiło na okładkę The Dawn Of The Black Hearts zapisu koncertu z Sarpsbourgu a z czaszki kolegi chłopaki zrobili wisiorki i ponoć zjedli także jego mózg by przejąć jego mądrość lecz to może być tylko plotka.Przyglądając sie jednak dokładniej temu zdjęciu widać jedną intrygującą rzecz. Mianowicie nóż ułożony jest na strzelbie a nie odwrotnie. Wynikało by z tego , że Dead najpierw strzelił sobie w głowę a dopiero później podciął sobie żyły co jest rzeczą niemożliwą.Jest wiele spekulacji na ten temat że być może nie było to samobójstwo lub też gdy Euronomus zobaczył kolegę martwego dla lepszego efektu strzelił mu w głowę z dubeltówki i niefortunnie ułożył tak nóż i strzelbę nie wiadomo to tylko spekulacje. A oto komentarz Euronymousa do tego zdarzenia "Gdy Dead strzelił sobie w łeb to był najlepszy akt promocji jaki kiedykolwiek mieliśmy. Zawsze jest dobrze, gdy ktoś umiera, nieważne kto. Jeśli myślisz, ze jesteśmy emocjonalnymi idiotami z ludzkimi uczuciami, MYLISZ SIĘ!!!" Tak więc zespół kolejny raz został bez wokalisty odszedł także basista Necrobutcher. Basistą na nowym albumie zostaje Christian Varg Vikernes znany z własnego jednoosobowego projektu Burzum a wokalistą Attila Csihar z Węgier grający w rodzimej kapeli Tormentor. I wtedy powstał ten najważniejszy w dziejach zespołu i jak już wspominałem całego black metalu album De Mysteriis Dom Sathanas. W między czasie Euronymous zostaje zabity przez Varga dostając 26 ciosów nożem w plecy w sądzie tłumaczył sie, że kolega jego upadł nieszczęsne na szkła (długo nad tym myślał?) zostaje więc Vikernes skazany na 21 lat więzienia oprócz tego jest on podejrzany o podpalenie kilku kościołów i gwałt a w jego domu znaleziono sporą ilość materiałów wybuchowych. Jednak to że przebywa w więzieniu nie przeszkadza mu w tworzeniu świetnej muzyki jak już mówiłem nie mam zamiaru oceniać zachowań muzyków przyznaje za to, że muzyka jego projektu Burzum bardzo mi się podoba najnowsze wydawnictwa to dark ambient z naleciałościami folku. Wracając do Mayhem zespół wydaje płytę która jest naprawdę niesamowita mroczna, duszna po prostu niezwykła. Jakość nagrania nieporównywalnie lepsza jest od poprzednich płyt a wokal Attili niezwykle pasuje do Mayhem dając niezwykły klimat dla tej płyty. nie jest to typowy black metalowy wokal a utwory takie jak The Freezing Moon oraz tytułowy De Mysteriis Dom Sathanas na trwałe zapisały sie w historii i są wręcz nieodzowne na każdym koncercie zespołu. Po tych wydarzeniach jednak zespół na kilka lat przestał istnieć by w 1996 r powrócić z nowym wydawnictwem "Wolf's Lair Abbys". w składzie Hellhammer - perkusja, Maniac - wokal, Necrobutcher - bass i Blasphemer - gitara. Powrót zespołu naprawdę w wielkim stylu album agresywny z instrumentalnym intrem oraz całą gamą zmieniających sie wokali Maniaka od krzyku po szepty. ciągła zmiana rytmów doskonała aranżacja oraz jak zawsze doskonale partie perkusyjne czynią ta płytę perełką w dyskografii zespołu. Później posypała sie duża ilość koncertów oraz wydań koncertowych płyt jak jeden z najlepszych albumów koncertowych jakie słyszałem Mediolanum Capta Est zarejestrowany we Włoszech. Z gościnnym udziałem Attili do spółki z Maniakiem w utworze From the Dark Past koncert ten na prawdę wgniata w ziemie. Rok później powstaje Grand Declaration Of War album ten podzielił niejako fanów zespołu. Rezygnacja z surowego black metalu granego wcześniej na rzecz technicznych nowinek oraz dość ciekawych i zawiłych aranżacji i jak zwykle świetnych tekstów Maniaka daje mieszankę wybuchową. Album nie jest łatwy w odbiorze szczególnie dla fanów wcześniejszego Mayhem lecz według mnie nie jest on kompromitacją i sprzedaniem sie zespołu jak inni to uważają, jest to chęć zrobienia czegoś innego eksperyment muzyczny który przyniósł naprawdę ciekawy efekt. Następnie kolejne trasy i albumy koncertowe i wreszcie w 2004 roku wychodzi album Chimera album wściekły z szybkimi wokalami i piekielnie szybkimi riffami. Z genialnymi utworami jak My Death i Slaughter of Dreams. Ta płyta to black metal zagrany w nowoczesnym wydaniu pozbawiony tego brudu co z początków powstawania tego gatunku lecz za to z szybkimi technicznymi riffami oraz miażdżącą perkusją. Technicznie album prezentuje sie znakomicie naprawie jest to kawał porządnego ciężkiego grania. W ubiegłym roku do zespołu powrócił Attila Csihar z powodu odejścia Maniaka. Nowy materiał to Ordo Ad Chao płyta jest powrotem do starych korzeni zespołu. Co do brzemienia znów jest ponuro duszno psychodeliczne jak na De Mysteriis Dom Sathanas jednak płyta ta z pewnością nie jest kontynuacją wielkiego dzieła zespołu. Jest to z pewnością najwolniejsza płyta w historii grupy znów mamy do czynienia z powolnymi hipnotyzującymi, chorymi wokalami Attili. Budowa i konstrukcja każdego z utworów to istny majstersztyk taki klimat ciężko znaleźć jest gdziekolwiek indziej. Człowiek czuje się jakby zamknięty w ciemnej trumnie gdzie gdzieś w oddali z ponurych i ciemnych korytarzy dobywają się chore dźwięki. Z początku zdziwiło mnie bardzo brzmienie płyty pomyślałem że z mymi głośnikami coś nie tak lecz chwile później dałem sie porwać tym magicznym dźwiękom osiągniętym między innymi przez stworzenie właśnie takiej barwy dźwięku utworów. Mistrzostwem świata jak dla mnie jest prawie 10 minutowy utwór Illuminate Eliminate gdzie w połowie utworu słychać ten mrożący krew w żyłach pisk wokalisty jest to niepowtarzalny dźwięk nadający klimatu całej płycie. Genialną robotę zrobił tu Hellhammer potwierdzając swoją światową klasę w śród perkusistów. W raz z powrotem Attili zniknął jednak z wizerunku zespołu obraz przedstawiany na koncertach z rzucaniem głowami świniaków oblewaniem sie krwią i innego tego typu rzeczami zapoczątkowanymi przez Deada i kontynuowanymi przez Maniaka. Attila jest bowiem wegetarianinem wprowadza on za to do show Mayhem na koncertach swe kostiumy będące często mroczne jak np coś przypominające drzewca lub też śmieszne i groteskowe jak postać królika baksa lub nawet postać Hitlera. Jest to jednak tylko dodatek do tego czym jest wspaniała muzyka tego zespołu która według mnie jest najważniejsza. Nie każdemu odpowiada taki klimat lecz każdy kto ma zamiłowanie do cięższej muzyki powinien sięgnąć po jedną z płyt legendarnego już zespołu Mayhem.

poniedziałek, 24 marca 2008

Vlad III Dracula


Z historii znamy sporo kontrowersyjnych osobowości: niezrównoważonych psychicznie władców, seryjnych morderców czy też po prostu tych co osiągnęli swą popularność idąc po trupach do celu. Każdy z nas zna zapewne postać stworzoną w 1897r przez Brama Stokera księcia ciemności wampira zamieszkującego Transylwanię Draculę. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że za tą przerażającą postacią uosabiającą ludzkie lęki kryje się autentyczna postać historyczna. Pierwowzorem do stworzenia księcia wampirów był dla Stokera Vlad III Dracula zwany palownikiem (Ţepeş) przez swe zamiłowanie do nabijania swych ofiar na pal. Był to Wołoski książę panujący z przerwami od 1448 do 1476r. Vlad urodził się w 1431r na Rumuni w mieście Sighisoara położonym na wyżynie transylwańskiej. Jego ojciec również Vlad otrzymał przydomek Dracula po tym jak został udekorowany przez króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego orderem zakonu smoka. Wspólnota ta została powołana po to by chronić chrześcijańską ludność Europy głównie przed najazdem turków osmańskich. Za znak przyjęty został skrzydlaty smok (z rumuńskiego ,,drac") stąd też wziął swój przydomek, który odziedziczył po nim jego syn. W wieku 11 lat Vlad Ţepeş został pojmany przez Turków wraz z swym bratem Radu. Mieli oni być gwarancją lojalności ich ojca wobec imperium osmańskiego. Podczas jeden z licznych potyczek wojennych ojciec Vlada zostaje schwytany i stracony przez Jana Hunyady'ego. Tron po nim obejmuje książę Władysław bratanek Vlada. Podczas pobytu synów Vlada II na dworze sułtańskim bracia byli poddawani wymyślnym torturą po to by nawrócić ich na islam chodź Radu brat Vlada uległ on sam trwał nieugięty. Traumatyczne przeżycia pobytu na dworze sułtańskim zaowocowały w bezwzględność i okrucieństwo w późniejszym okresie życia. Tu też Vlad poznał sztukę nabijania ludzi na pal która to przypadła mu bardzo do gustu. Kiedy sułtanowi wydawało sie już, że zdołał podporządkować sobie Vlada ustanowił go nowym księciem Wołoszczynzy Vladem III Draculą. Jednak Vlad nie miał zamiaru być władcą marionetką w rękach sułtana, pałała nim chęć zemsty. W 1456r zawarł on przymierze z Janem Hunyadym tym samym który zabił jego ojca. Wiedział on o tym lecz musiał powstrzymywać rządzę zemsty ponieważ tylko on mógł mu pomóc w osiągnięciu swego celu. Hunyady wiedział że Vlad będzie doskonałym władcą Wołoszczyzny i przywódcą wojennym ponieważ zna on specyficzny sposób walki tureckiej armii sułtana. W tym samym roku armia węgierska pod dowództwem Hunadyego i Vlada Draculi rozgromiła 300 tys armię turecką. Kiedy to Vlad na dobre objął wołoskie królestwo postanowił zaprowadzić w swym państwie porządki. Znany był z okrucieństwa i karania każdego nawet najdrobniejszego przestępstwa. Po uczcie w zamku ponabijał na pale Bojarów którzy wyliczali ilu to władcą przysięgali wierność co rozzłościło Vlada. On sam w spokoju kończył posiłek obserwując masakrę. Ten sam los spotkał kupców saksońskich, którzy nie chcieli podporządkować się rygorystycznemu prawu handlowemu w królestwie. Prowadził rzeź na losowych miastach jego księstwa mordując kobiety mężczyzn i dzieci szczególnie tam gdzie występowało sporo ludności z innych narodów. Śmierć na palu którą preferował była jedną z najokrutniejszych w tamtych czasach, ofiara mogła cierpieć przebijana palem nawet 3 dni. Często też zdarzało się że wojska Vlada zaganiały ludność nad strome zbocze gdzie na dole czekał już na nich las pali. Nie obce były wołoskiemu władcy także inne metody mordu jak gotowanie, obdzieranie ze skóry czy też obcinanie kończyn lub narządów rodnych. Ponoć sam konstruował maszyny do tortur np. do obcinania uszu i nosa. Za czasów jego panowania w kraju zaczęto pod groźbą tych okrutnych tortur lub nabicia na pal przestrzegać praw ustanowionych przez księcia, praktycznie nie istniała za jego panowania przestępczość czy też bezprawie. Za najdrobniejsze złamanie prawa groziło obcięcie języka. Dowodem na to jak ludzie bali sie za jego panowania popełnić jakiekolwiek przestępstwo był złoty kielich ustawiony przez Vlada na centralnym placu w mieście przeznaczony do spożycia wody przez spragnionych. Nawet po śmierci Vlada kielich ten stał na swym miejscu i nigdy nie został skradziony. Jeśli chodzi o samego Vlada istnieje jeszcze wiele rożnych opowieści na temat jego okrucieństwa. Ponoć miał kochankę, która to kiedy nie miał dla niej czasu by zwrócić na siebie uwagę skłamała mu że jest w ciąży. Gdy wyszło na jaw ze to kłamstwo Vlad własnoręcznie rozciął jej brzuch nożem i pozostawił. By zmniejszyć problem ubóstwa w jego księstwie raz do roku spraszał na ucztę do jednej ze swych siedzib całą biedotę i bezdomnych gdzie mogli oni jeść i pić ile chcieli nad ranem natomiast rozkazywał swym ludziom podpalić budynek z całą biedotą. Ale nawet Vladowi , zdarzały się chwile nieoczekiwanej wspaniałomyślności. We sierpniu 1458 r. do Târgovişte przybył posłaniec, Polak, Benedykt de Boithor, w służbie węgierskiego króla. Podczas kolacji władca Wołoszczyzny rozkazał, ustawić złotą włócznię dokładnie naprzeciw królewskiego posła. Wtedy zapytał go czy wie dlaczego postawił tam tę włócznię. Benedykt odpowiedział, że przypuszcza, iż jakiś bojar obraził księcia, a ten chce go za to odpowiednio wynagrodzić. Vlad powiedział, że rzeczywiście włócznia jest tu po to, aby uhonorować Polskiego gościa. Wówczas Benedykt stwierdził, że jeżeli uczynił cokolwiek, aby zasłużyć na śmierć, to książę powinien postąpić zgodnie z tym, co uważa za słuszne w tym wypadku. Vlad Dracula był bardzo zadowolony słysząc taką odpowiedź i obsypał posła prezentami i powiedział, że gdyby ten odpowiedział w jakikolwiek inny sposób, nabił by go na pal. Znana jest także historia dwóch mnichów przybyłych do księcia Wołoskiego ten oprowadzał ich po swym ,,ogrodzie" który był lasem pali z nabitymi ludźmi. I gdy zapytał obu o zdanie jeden z nich skłamał bojąc się księcia że mu się podoba za co sam skończył na palu, drugi zaś mówiąc że to straszne i nie popiera tego typu metod wyjechał z królestwa obdarowany podarunkami. Kiedy sułtan wysłał do Vlada swych wysłanników by negocjować z nim ten poprosił ich o to by zdjęli swe nakrycia głowy i pokłonili sie mu, ci jednak nie uczynili tego tłumacząc, że zwyczaj im zabrania Vlad w trosce o to by turbany nie spadły im z głowy wbił im je gwoździami. Ta sytuacja stanowiła punkt zapalny w stosunkach z sułtanem. Został zmuszony stawić się we wsi Giurgiu by porozumieć się z turkami. wiedząc że zapewne będą chcieli użyć podstępu i go zgładzić wyruszył wcześniej z mniejsza armią na przód i w chwili gdy został otoczony przez turków wyłoniła się idąca z tylu większa armia księcia która rozgromiła najeźdźców. Wojska Vlada ograbiły i zniszczyły wiele przygranicznych tureckich miast i wsi. Kiedy wojska sułtańskie ruszyły na Wołoszczyznę Vlad zaczął wojnę podjazdową pozostawiając za sobą spalone i splądrowane ziemie by goniący go turcy nie mieli sie czym pożywić. Podczas jednej z bitew z 30 tys przedniej armi sułtana ocalało tylko 1 tys. Nacierając w głąb Wołoszczyzny ujrzeli tylko pale z ponabijanymi na nie ich kompanami na rozkaz sułtana zostały one policzone było ich 20 tys. Przerażeni Turcy wycofali się po drodze otrzymując jeszcze jedna klęskę z rąk armii Vlada. sułtan nie widząc innego wyjścia posyła młodszego brata Vlada Radu na Wołoszczyznę by ten sformował armie i przejął rządy w księstwie. Bez problemu znalazł on sojuszników przeciwko swemu bratu dzięki temu Vlad musiał uciekać na dwór króla Węgier gdzie został pojmany i osadzony w więzieniu w którym spędził 12 lat. Rządy objął jego brat a Vlad nawet w więzieniu nie zaprzestał tortur nawet na więziennych szczurach i innych zwierzętach. W więzieniu dostrzegła go córka króla Węgier i zakochała się w nim. Ojciec dał sie ubłagać i pozwolił na ślub z Vladem. W tym czasie terenom tym znów zaczęli zagrażać Turcy. Wykorzystując umiejętności wojenne zięcia król Węgier mianuje Vlada dowódcą armii ten gromi armie sułtana jak za dawnych lat. Po tym zwycięstwie w 1476r odzyskał tron wołoski i zbudował ówczesną stolice Rumuni Bukareszt. Długo jednak nie nacieszył się rządami ponieważ zginął podczas jednaj z bitew. Jest kilka wersji jak do tego doszło jedna z nich mówi, że dla niepoznaki przebrał się za jednego z żołnierzy tureckich i zaczai się pod ich obóz gdzie jednak na nieszczęście dostrzegli go jego żołnierze i biorąc go za turka zaatakowali go mimo ich przewagi liczebnej Vlad bronił się zaciekle i nawet zabił kilku pobratymców, jednak i tak nie mając szans zginął z ich ręki. Ciało jego natomiast trafiło bez głowy która została wysłana sułtanowi do kaplicy pod ołtarz by po śmierci kapłan odprawiający msze depcząc po miejscu jego pochówku odpuszczał mu grzechy. Jaki by Vlad Dracul nie był fakt faktem jest to, że ówczesnej europie niezmiernie się przyczynił powstrzymując najazdy turków od południa. Sam papież oraz Watykan popierał Vlada jako tego, który walczy z innowiercami. Trzeba przyznać że życiorys miał niesamowity dziwię się czasem, że wymyślają takie głupie scenariusze do filmów grozy mając możliwość stworzenia filmu o kimś kto prowadził tak sprzerażający żywot. Widocznie czekają aż ja zostanę reżyserem i nakręcę o nim film hmm fajnie by było. Niedługo do kin za to wchodzi film pod tytułem Bathory opowiadający o równie szalonej i okrutnej księżnej Węgierskiej Elżbiecie Bathory, która to kąpała się we krwi kobiet co według niej czyniło ją młodszą. Jestem ciekaw jak zrealizują ten film, widziałem jak na razie zwiastun i mam nadzieje sie nie zawieść. Postacie takie jak Elżunia Bathory oraz Vladzio Tepes są częstym natchnieniem twórczości niektórych zespołów. Płyta Cradle of filth ,,cruelty and the beast" jest poświęcona Elżbiecie. Natomiast wydany w 1998 r album szwedzkiego zespołu Marduk,,Nightwig"opowiada właśnie historie Vlada II Draculi. Także mój ulubiony kawałek tego zespołu Dracul Va Domni Din Nou in Transilvania z płyty ,,Heaven shall Burn" jest poświęcony właśnie jemu.

niedziela, 23 marca 2008

,,Hito, Futa, Mi, Yo, Itsu, Mui, Nana, Yaha, Kokono...Too to narikeri ya...Furube...Yura yura to furube" - Karas

Karas to 6 odcinkowa seria OAV powstała przy okazji 40tych urodzin studia Tatsunoko Productions wytwórni założonej w latach 60tych słynąca przede wszystkim z takich tytułów jak Załoga G czy też Teknoman oraz Yattaman (za młodu oglądało się to na Polonii 1 ). Wracając do Karasa to jest to anime z wykorzystaniem najlepszych obecnie efektów 3D i 2D. Osobiście nie przepadam za takimi nowinkami w anime wole standardową kreskę lecz w tym anime animacja robi na prawdę duże wrażenie w raz z wymieszaniem z tradycyjną animowaną kreską. Już sama scena walki na początku pierwszego odcinka pokazuje nowe możliwości w dziedzinie animacji oraz daje przedsmak tego co nas czeka. Akcja dzieje się w Tokio w bliżej nieokreślonej niedalekiej przyszłości. Nad miastem ma miejsce pojedynek dwóch wojowników jak się później dowiadujemy dwóch Karasów, jednym z nich jest Ekou, który buntuje się przeciw obojętności i zakłamaniu ludzi i zabija drugiego Karasa. Karas ( Kruk) jest wojownikiem, sługą Yurine opiekuńczego ducha miasta powołany by chronić miasto. Para ta jest także po to by zaprowadzić porządek pomiędzy światem ludzi i demonów (youkai) które to są niewidoczne dla ludzi jednak by dać im nauczkę i całkowicie podporządkować sobie miasto Ekou tworzy nowy gatunek zmechanizowanych demonów (Mikura) żywiących się ludzką krwią i siejących spustoszenie. Dzięki temu 3 lata po pojedynku w którym wygrywa zły Karas Ekou w mieście mają miejsce dziwne morderstwa. Sprawą zajmuje się detektyw Sagisaka który wierzy w istnienie duchów i demonów winiąc je za te zbrodnie oraz Narumi Kure który jest pośrednim świadkiem jednego z morderstw lecz nie wierzy do końca że mają z tym coś wspólnego duchy. Mamy tu także wątek Mikura Nue, który to buntuje się swej naturze i zamiast zabijać ludzi ratuje ich przed swymi pobratymcami. Nowym Karasem mającym pilnować porządku w mieście zostaje Otoha, który w ludzkim świecie zostaje przewieziony na odział intensywnej terapii i zapada w śpiączkę. To właśnie on zostaje wybrany przez opiekuńczego ducha miasta na nowego wojownika Karasa przed którym to staje najtrudniejsza próba w jego życiu. Balansując pomiędzy światem ludzkim i tym zamieszkałym przez duchy i demony walczy z wysłannikami Ekou. Walki są naprawdę bardzo efektowne i nie jedną scenę ma się ochotę obejrzeć po kilka razy zwracając uwagę na jej szczegółowość i dopracowanie. Jak w każdej tego typu produkcji mamy do czynienia z bardzo zmyślnymi przeciwnikami z , którymi ma sobie poradzić nasz bohater. Według mnie niektóre z Mikura są jakby to ująć często zbyt "przegięte" twórcy na prawdę mają sporo nietuzinkowych pomysłów na mechanicznych przeciwników. Niektórzy to lubią inni nie, mnie aż tak to nie przeszkadzało. Same walki natomiast są bardzo dynamiczne i ciekawe. Świetny efekt daje spowolnienie otoczenia i dokładność szczegółów jak np płatków śniegu lub odłamków szkła. Co do fabuły trzeba przyznać że nie jest taka prosta i oczywista co chwila pojawiają się jakieś nowe niewyjaśnione wątki, których rozwiązanie śledzi się z zaciekawieniem. Jak dla mnie jednak szczególnie na początku akcja robi się bardziej tajemnicza niż powinna słowa bohaterów z początku kryją jakby za sobą jakieś głębsze niezrozumiałe dla nas jak na razie treści. Na końcu jednak okazuje się że cała fabuła nie jest aż tak skomplikowana jak wydawało się z początku i, że ulegliśmy w pewnym sensie pewnemu złudzeniu poprzez tajemnicze i niedopowiedziane słowa z początku. Mamy tu także rożne wątki poboczne jak historia córki komisarza Yoshiko ocalałej z rzezi w szkole. Miasto odwiedza także inny Karas ze swym właścicielem przyglądając się poczynania w Tokio tak naprawdę nie zostaje do końca wyjaśnione czemu się tu pojawili. Pomysł na fabułę jest jednak naprawdę ciekawy, chodź można było z niego jeszcze więcej wycisnąć. Ogólnie jednak cała seria pozostawia dobre wrażenie. Dla fanów animacji komputerowych, dobrego kina akcji oraz świetnych walk Karas jest idealny.
I jak zawsze kilka kadrów: